Wersja dla słabowidzących
Powiększ czcionkę za pomocą skrótu klawiszowego CTRL +, a pomniejsz za pomocą CTRL -

Nasz zawodnik powalczy o kolejne mistrzostwa

 
Byliśmy dla Rosjan mięsem armatnim" - wywiad z Krystianem Brzozowskim
 
 
Krystian Brzozowski od lat walczy na matach całego świata. Jest 14-krotnym mistrzem Polski, medalistą mistrzostw Europy, a na igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata otarł się o podium. Jednak ostatnie lata nie może uznać za udane, gdyż rzadko był powoływany do kadry, a ostatecznie w ubiegłym roku został z niej wyrzucony. Teraz, gdy trenerem został Yusup Abdusalamov nasz zapaśnik podnosi rękawice i ponownie zamierza walczyć na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro, które odbędą się w 2016 roku.
 
Bartłomiej Czaja: Po raz 14 z rzędu wywalczyłeś mistrzostwo Polski. Jakie to uczucie tyle razy stanąć na najwyższym stopniu podium?
Krystian Brzozowski: Szczerze powiem, że to żadne uczucie i przyzwyczaiłem się, że jestem najlepszy w kraju. Ja jednak patrzę wyżej w końcu byłem czwarty zawodnikiem na igrzyskach olimpijskich w Atenach czy tuż za podium na mistrzostwach świata. W finale pokonałem Adama Sobieraja choć straciłem rundę co mnie zaskoczyło, bo liczyłem na gładką wygraną. Jednak ten ostatni rok był stracony dla mnie bo nie trenowałem z kadrą.
 
Za rok zdobywając 15 tytuł wyrównasz rekord Andrzeja Wrońskiego. 
- Fajnie byłoby wyrównać rekord takiego wielkiego zapaśnika jakim był Andrzej Wroński, ale nie to będzie główny cel na przyszły sezon. Chce spokojnie nadrobić zaległości, które mam w treningach bo przecież rok czasu byłem poza kadrą.
 
Po nieudanych kwalifikacjach do IO stoczyłeś w Bundeslidze cztery walki, a następnie aż do mistrzostw Polski miałeś przerwę. Co się z Tobą działo?
-Głównie przebywałem w domu, trenowałem w klubie codziennie, jednak to nie to samo co zgrupowania czy wyjazdy zagranicę. Jak już wspomniałem przez rok byłem poza kadrą, ponieważ trener Marek Garmulewicz wyrzucił mnie z kadry. Teraz mamy nowego trenera, wraca normalność w kadrze w stylu wolnym. Mój cel to przepracować pełny cykl z kadrą i zdobywać ponownie medale na najważniejszych imprezach.
 
W kadrze mamy nowego trenera Yusupa Abdusalamova? Jak współpracuje Ci się z nim?
- Abdusalamova znam jeszcze z czasów kiedy z nim walczyłem na macie bo przecież walczył w mojej kategorii wagowej przed Atenami. Po tym jak zostałem odsunięty od kadry po cichu liczyłem, że nastąpi zmiana trenera i postanowiłem przeczekać rok i się udało. Yusup przyjechał do mnie do klubu porozmawiał ze mną, przedstawił mi swoją wizję i wiem, że w końcu będzie normalnie. Powiem tak różnica pomiędzy Garmulewiczem, a Abdusalamovem jest ogromna to była zmiana o 180 stopni. Trenuje 21 lat i na takiego trenera czekałem. Pierwszy obóz w Białogardzie i wyjazd na miesiąc do Rosji sprawił, że z nadzieją można spojrzeć w przyszłość polskich zapasów w stylu wolnym. Trener Abdusalamov podchodzi do każdego zawodnika indywidualnie, chwali, motywuje do ciężkiej pracy. Od trenera Garmulewicza nie można było usłyszeć pochwały, wszyscy wrzucani byli do jednego worka, a wyjazd w Machaczkale byliśmy traktowani jak mięso armatnie dla Rosjan. Teraz się to zmieniło.
 
Podczas pobytu w Rosji wystartowałeś w nieźle obsadzonym turnieju i zająłeś wysokie piąte miejsce. Czy to oznacza , że wraca wielki Krystian Brzozowski?
- Turniej odbył się zaraz po naszym przyjeździe do Rosji, jeszcze przed zgrupowaniem. Był to pierwszy poważny turniej, bo mistrzostw Polski za takie nie traktuje. Brakowało nieco walk turniejowych, trenowałem przez rok czasu w klubie z jednym zawodnikiem. W walce o brązowy medal zabrakło nieco "pary", chciałem przecież wygrać i byłem po walce nieco zawiedziony. Jednak trener był ze mnie zadowolony. Podszedł do mnie i pocieszył mnie mówiąc, że jak pierwszy start po takiej przerwie to zaprezentowałem się naprawdę dobrze. Dwa tygodnie później podszedł do mnie po jednym z treningów i powiedział mi, że teraz pewnie bym wygrał. Tego właśnie brakowało przy trenerze Garmulewiczu, takiego wsparcia, pocieszenia rozmowy. Nawet jak wygraliśmy turniej to potrafił powiedzieć, że wygraliśmy bo rywale byli słabi...
 
Do tej pory zdobyłeś medal mistrzostw Europy i byłeś o krok od krążków mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich. Czy zamierzasz walczyć do kolejnych igrzysk w Rio? Czy będziesz rywalizować o wyjazd na tegoroczne MŚ?
- Nie ma co odpuszczać turniejów i będę walczył o te mistrzostwa świata. O tym zadecyduje trener jest trzech kandydatów oprócz mnie o wyjazd do Budapesztu walczą Adam Sobieraj i Tomasz Rogisz. Teraz mamy turniej w Rumuni, a drugi skład pojedzie do Dortmundu, a potem Memoriał Ziółkowskiego. Co do Rio to zamierzam przepracować pełny cykl treningowy do igrzysk w Brazylii i wystartować tam. Zdrowie dopisuje, pierwszej młodości nie jestem więc co będzie za rok czy dwa tego nie wiem, ale póki co oprócz drobnych problemów z kręgosłupem, które już wyleczyłem przez całą praktycznie karierę kontuzje mnie omijają i mam nadzieję, że tak pozostanie i przywiozę krążek z Rio de Janeiro.
 
Jak ocenisz nowe przepisy w stylu wolnym?
- Są jak najbardziej korzystne dla mnie bo przypominają te, które obowiązywały podczas igrzysk olimpijskich w Atenach, gdzie byłem czwarty. Walka jest otwarta, trzeba być aktywnym, a ja lubię takie walki. Szkoda, że nie ma przymusowego wózka, gdyż byłem w tym chyba najlepszy na świecie. Poprzednie przepisy były straszne i chyba gorsze nigdy w historii być nie mogą. Klamra to była loteria, a rundę walcząc pasywnie mógł wygrać słabszy zawodnik z dużo mocniejszym. Teraz wracamy do prawdziwych przepisów i trzeba to wykorzystać.
 
Niedawno zostałeś ojcem. Jakie to uczucie? 
- Tak urodził mi się syn - Borys. Żona rodziła 21 godzin w szpitalu i przez ten cały czas byłem przy niej. Miałem nogi jak z waty to uczucie niesamowite, kiedy rodzi Ci się dziecko. Nawet medal olimpijski nie przypomina takiego uczucia jakie przeżyłem w ostatnim czasie.

 

Krystian Brzozowski (3. od lewej) na podium


Inf. i zdj. Krzysztof Pawlak