Wersja dla słabowidzących
Powiększ czcionkę za pomocą skrótu klawiszowego CTRL +, a pomniejsz za pomocą CTRL -

"Potwierdzali, że dzwonią z Orange". W rzeczywistości oferowali abonament w PTS

- Telefon jest na moją mamę. Niestety, zmiana operatora nastąpiła za moją namową. Zostałem nabrany w rozmowie telefonicznej, że obniżony zostanie abonament u dotychczasowego operatora - Orange. Nową umowę przywiózł kurier i mama ją podpisała. Umowa jest z grudnia. Aktywacja usługi nastąpiła 7 lutego 2014 r. i zapłaciliśmy pierwszy rachunek. Dopiero w połowie lutego zorientowałem się przez przypadek, że coś jest nie tak - w ten sposób swoją przygodę ze spółką PTS opisuje w serwisie WspólnyPozew.com pan Robert.

Spółka PTS z Wrocławia, znana jako Polska Telefonia Stacjonarna, wcześniej funkcjonowała pod nazwą Telekomunikacja Dzień Dobry. Pierwotna nazwa nie została wybrana przypadkowo.

Telemarketerzy firmy, dzwoniąc do konsumentów mówili: "Telekomunikacja, dzień dobry", co mogło sugerować, że telefonuje przedstawiciel dotychczasowego operatora, czyli dawnej Telekomunikacji Polskiej. Ten prosty zabieg gwarantował firmie wiele nowych kontraktów podpisanych z nie do końca świadomymi klientami.

Zmienili nazwę, działali po staremu

Wraz ze zmianą nazwy firmy nie nastąpiła jednak zmiana jej praktyk. Do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wpłynęło ponad 700 skarg na działania PTS. Większość dotyczyła wprowadzania w błąd przez telemarketerów, którzy podczas rozmów telefonicznych dawali do zrozumienia, że reprezentują dotychczasowego operatora, i proponowali obniżkę abonamentu.

- W rozmowie padło stwierdzenie "Jest pani naszą wieloletnią abonentką", co wprowadziło mnie w błąd - tak praktyki PTS opisywała jedna z konsumentek, która poskarżyła się do UOKiK. "Zostałem oszukany przez firmę PTS SA z Wrocławia. Zaczęło się od tego, że wydzwaniali telemarketerzy i podając się za TP SA - Orange namawiali mnie na nowy abonament specjalny za 25 zł miesięcznie. Telemarketerzy potwierdzali, że dzwonią z Orange" - to treść innej skargi.

"Jestem abonentem Netii, z której usług jestem zadowolony. Oczywiście wszystkie sprawy załatwia się z nimi przez telefon, co jest wygodne. Około miesiąca temu zadzwonił do mnie pan podający się za pracownika Netii (jak się później okazało, wcale nim nie był) z ofertą obniżenia abonamentu. Jako że zawsze tego typu sprawy załatwiam z nimi przez telefon i nigdy nie było problemu, zgodziłem się" - to kolejna skarga. Historie wprowadzonych w błąd klientów opowiadać można długo.

Aby się uwiarygodnić, przedstawiciele spółki zadawali rozmówcom pytania o dane z faktury i numer PESEL, co przypomina proces weryfikacji tożsamości stosowany przez różnych przedsiębiorców.

Od umowy nie odstąpisz

Spółka PTS zawiera umowy z konsumentami za pośrednictwem kurierów dostarczających do ich mieszkań odpowiednie dokumenty. Po podpisaniu umowy kurierzy zabierali całość bądź część dokumentów ze sobą, a na klientach wywierali presję, aby podpisali oświadczenie o tym, że otrzymali komplet dokumentów. Kopie były natomiast odsyłane klientom już po upływie ustawowego terminu na odstąpienie od umowy.

UOKiK uznał, że praktyka ta utrudniała nowym abonentom PTS skorzystanie z prawa do odstąpienia od umowy zawartej poza lokalem przedsiębiorcy (przed 25 grudnia 2014 r. - 10 dni, obecnie - 14 dni).

Wątpliwości urzędu wzbudził też sposób sformułowania wzorców umownych, m.in. regulamin, który stanowił załącznik do umowy, był sporządzony czcionką o wysokości 1 mm, co utrudniało zapoznanie się z jego treścią.

UOKiK nakazał spółce PTS zaniechanie stosowania praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów i nałożył karę w wysokości 354 679 zł. Decyzja nie jest prawomocna, spółka bowiem może odwołać się do sądu.

Urząd zaznacza, że to niejedyne działania w sprawie spółki PTS. Postępowanie przygotowawcze prowadzi również Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu.

Chcieliśmy poprosić przedstawicieli spółki o komentarz w sprawie stwierdzonych przez UOKiK nieprawidłowości. Jak się jednak okazało, nie ma możliwości bezpośredniego skontaktowania się telefonicznie z władzami firmy. Pytania zadaliśmy więc w e-mailu i obecnie oczekujemy na odpowiedź.

Po więcej informacji zapraszamy do portalu Gazeta.pl